Związki Polsko - Holenderskie

Odnajdywane w Polsce monety holenderskie z XI w. są najlepszym świadectwem kontaktów handlowych, datujących się od bardzo dawnych czasów. W wiekach późniejszych rozwinęły się, obok gospodarczych, związki kulturalne i naukowe, których rozległość wprawia nieobeznanych z przedmiotem w prawdziwe zdumienie. W każdym razie Niderlandy były krajem Europy Zachodniej, z którym Rzeczpospolita utrzymywała chyba najbardziej szerokie stosunki wielorakiej natury, zaś rozkwit ich przypada na wieki XVI i XVII, a więc okres, w którym Holandia sposobiła się do odegrania czołowej roli w życiu gospodarczym, kulturalnym i politycznym ówczesnej Europy. Naturę i zakres związków polsko-holenderskich ilustrowała eksponowana w 1968 r. w Polsce wystawa, przygotowana przez stronę holenderską. Wystawione eksponaty w postaci dzieł malarskich, książek, broszur i innych druków, a także map i planów, ukazywały panoramę historycznych związków, obejmujących handel i przemysł, żeglugę i rybołówstwo, budownictwo i hydrotechnikę, kartografię i militaria, religię i naukę, architekturę i sztukę oraz literaturę. W muzeach, bibliotekach i archiwach Alkmaaru, Amsterdamu, Arnhem, Delft, Edamu, Franeker, Goes, Hagi, Haariernu, Hoornu, Leeuwarden, Lejdy, Middelburga, Rotterdamu, Schoonhoven, Sneek, Utrechtu, Zaan­dijk i Zierikzee odnaleźć można dziś więcej dowodów dokumentujących stosunki polsko-holenderskie niż w Toruniu, Krakowie, Gdańsku czy Warszawie, nie licząc utrwalonych w architekturze gdańskiej budowli, przypominających do złudzenia Amsterdam i inne miasta Holandii.
Fakt, iż kraj ten reprezentuje najwyżej rozwinięte rolnictwo, nie przeszkadzał w przeszłości importować zboża z Polski, będącej niegdyś dla Europy Zachodniej największym jego dostawcą. W początkach XVI w. Polska wyeksportowała przez Gdańsk blisko 115 tys. łasztów, czyli 6 mln korców zboża, zaś zahamowanie tego eksportu w latach nieurodzaju groziło głodem i buntami społecznymi nad Renem i Skaldą. O rozmiarach handlu zbożem świadczy zapis pozostawiony przez kupca gdańskiego, Kaspara Weinrei­cha, który stwierdził w 1480 r. w swojej Dontziger Chronik, że „tego lata wypłynęło z Gdańska 1100 statków małych i dużych załadowanych ziarnem na zachód, do Holandii i Zelandii". Isaac van den Blocke wymalował w 1608 r. obraz przedstawiający alegorię dobrobytu i handlu Gdańska, zwany również Apoteozą łączności Gdańska z Polską, eksponowaną dziś w Sali Czerwonej Ratusza Głównego w Gdańsku.
Do Holandii płynęło morzem nie tylko polskie zboże, alei drewno, z którego powstawały holenderskie fleuty. Obliczono, że budowa jednego statku pochłaniała 2 tys. dębów. Na drewnianych palach z polskich lasów wspierały się patrycjuszowskie budowle Amsterdamu i innych miast holenderskich. Eksport z Polski obejmował także wełnę, popiół, smołę, dziegieć, konopie i len na potrzeby przemysłu okrętowego i manufaktur holenderskich. Holendrzy wozili do Polski śledzie, wina francuskie, papier, tytoń, sól i cukier oraz sukno. Z czasem naturalna wymiana handlowa przybrała kształty gospodarki pieniężnej i w Polsce pojawiło się coraz więcej niderlandzkich monet zwanych rijksdaalders.
Zewnętrznym wyrazem ożywionych kontaktów handlowych były związane z Polską nazwy domów, magazynów, hoteli i kawiarni amsterdamskich, jak „De Koning van Polen", „De croon van Polen", „De Arend en de Pool", „De—jonge Pool", zaś widok polskich strojów w XVII-wiecznym Amsterdamie był niemal codzienny. I odwrotnie: w Gdańsku, gdzie mnożyły się fasady niderlandzkich w stylu kamienic, pracowali holenderscy artyści, rzemieślnicy, inżynierowie, budowniczowie fortec, kanałów, tam i śluz. W Holandii nie brakowało znów Polaków, pracujących jako marynarze, cieśle, powroźnicy, żołnierze, piekarze, lekarze, malarze i muzycy, czego dowodzi dokumentacja zachowana w archiwum miejskim Amsterdamu. Istnieje domniemanie, iż w kawiarni amsterdamskiej „De Pool", przy ulicy Damrak, kupcy zbożowi używali jednostki wagi zwanej pool.
Tak więc Holandia rozwijała swą gospodarkę w dużej mierze w oparciu o polskie surowce, zboże i drewno, które przecierały na tarcicę wynalezione przez Cornelisa Corneliszoona van Uytgeesta młyny tartaczne. W Gdańsku przebywał największy swego czasu hydrotechnik niderlandzki, Jan Andriaenszoon Leeghwater, słynny „inżynier od wiatraków", a także wielu innych wybitnych specjalistów holenderskich. Nie wszyscy wiedzą, iż Pasłęk jest miastem założonym przez Holendrów, zaś nadwornym kartografem króla Władysława IV był Guillaume le Vasseur de Beauplan i że polska kartografia zawdzięcza swój rozwój holenderskiej, zaś Marcator korzystał przy sporządzeniu swej mapy Europy z 1554 r. z polskiej mapy Bernarda Wapowskiego. Inny król polski, August II, zlecił wykonanie monumentalnego Atlasu królewskiego kartografowi holenderskiemu, Petrusowi Schenkowi, zaś z 1584 r. pochodzi mapa Polski wykonana przez Abrahama Orteliusa Polonice finiti mariumque locorum descriptie.
Tematyka polska jest przedmiotem wielu znakomitych płócien holenderskich, na których utrwalano portrety królów polskich, wielmożów, szlachty i kupców. Do Holandii wyjeżdżali na studia liczni Polacy, korespondowali ze sobą uczeni obu krajów, o czym świadczy korespondencja Polaków z Erazmem z Rotterdamu, zaś wielki Hugo Grotius otrzymał nawet od króla Władysława IV zaproszenie na stały pobyt w Polsce. Wiele książek polskich autorów wydały po raz pierwszy oficyny amsterdamskie. Bywały jednak kontakty i innej natury: w Polsce schronili się w obawie przed prześladowaniami holenderscy mennonici, zaś do Holandii emigrowali polscy arianie. Z tych czasów pochodzą nazwy polskich wsi- w rodzaju Holendry czy Olendry i Najwybitniejsi polscy arianie — Samuel Przypkowski, Krzysztof Lubieniecki i Jonasz Szlichting — są absolwentami uniwersytetu w Lejdzie. Studiował tu m.in. znany astronom gdański, Jan Heweliusz i lekarz nadworny Stanisława Leszczyńskiego, Jan Daniel Arnold. Wśród najwcześniejszych obrońców teorii Kopernika znajdowali się uczeni holenderscy, Simon Stevin i Philips van Lansbergen. Ożywione stosunki z Polakami łączyły samego Rembrandta, którego, dziełem jest Jeździec polski, wyobrażający, zdaniem niektórych krytyków, przywódcę polskich arian, Jonasza Szlichtinga. Któż wie dzisiaj poza Holandią o tym, iż służbę sanitarną w holenderskiej XIX-wiecznej Indonezji zorganizował lekarz Adam Ernest Wasklewicz...?
Związki polsko-holenderskie rozluźniły się w dobie rozbiorów Rzeczypospolitej i upadku politycznego Niderlandów. Dopiero na przełomie XIX i XX w. kieruje się, głównie ze Śląska, fala polskiej emigracji zarobkowej. Powstają polskie skupiska w górniczej Lim­burgii. Polaków nie zabraknie w holenderskim ruchu oporu w czasie II wojny światowej. Wielu z nich ginie w walkach o wyzwolenie Holandii w roku 1944 i 1945. Polacy walczyli i ginęli pod Arnhem - gdzie doszło do nieudanej ofensywy aliantów z udziałem I Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego - a także spadali na ziemię holenderską wraz z zestrzelonymi maszynami brytyjskiej Royal Air Force. Zdziesiątkowaniu uległa też I Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka, która wyzwalała m.in. Bredę, gdzie znajduje się starannie utrzymywany przez organizację holenderską Oorlogsgravenstichtirg cmentarz żołnierzy polskich Pools Militoir Ereveld. Leżą tutaj zwłoki Polaków poległych na terenie całej Holandii.
Od czasów II wojny światowej datuje się istnienie nowych skupisk polonijnych w Limburgii, Brabancji Północnej oraz Rotterdamie, Amsterdamie, Hadze i Eindhoven. Najpoważniejszą organizacją, liczącą 4-5 tys. osób Polonii Holenderskiej, jest Zjednoczenie Polskich Związków Katolickich w Holandii. Najsilniejsze jego ogniwa działają w Utrechcie, Bredzie oraz w Arnhem. W 1971 r. powstał Komitet Koordynacyjny Polonijnych Zespołów Artystycznych, nawiązując współpracę z krajem. W Holandii działa co najmniej kilkanaście polskich zespołów ludowych, przy czym większość ich członków stanowi często, rozmiłowana w naszym folklorze, młodzież rdzennie holenderska.

Nasze Serwisy

  • www.WycieczkaNaWegry.pl
  • www.Moja-Hiszpania.pl

Nasi Partnerzy