Imperium morskie i kolonialne

To samo morze, które od pradawnych czasów zagrażało fizycznemu istnieniu terytorium Niderlandów, miało stać się jednocześnie niewyczerpanym źródłem ich bogactwa, a tym samym i potęgi politycznej, jaką przez prawie dwa stulecia była w Europie i na świecie mała Holandia.

Ludność Niderlandów nie kryła się za wznoszonymi przez siebie wałami ochronnymi, lecz od dawien dawna wyprawiała się na morze po ryby, których połowy były jednym z wielu źródeł późniejszego bogactwa. Terenem ekspansji holenderskiego rybołówstwa stało się głównie Morze Północne, którego łowiska obfitowały w śledzie, łupacze, dorsze i inne gatunki ryb. Ich połowy już na przełomie XVI i XVII w. dawały wraz z przetwórstwem na lądzie zatrudnienie blisko 450 tys. osób, podczas gdy w rolnictwie pracowało w tym czasie 200 tys., a we wszystkich innych gałęziach gospodarki holenderskiej łącznie — 650 tys. ludzi. Na Morze Północne wypływała wielka flotylla rybacka, licząca co najmniej 1000 trawlerów rybackich, których połów szacowano na 8 mln guldenów rocznie, co na owe czasy było wartością wręcz zawrotną. Cały ówczesny przemysł rybny znajdował się pod ścisłą kontrolą gildii, które przestrzegały państwowych standardów dotyczących technologii solenia przeznaczonych na eksport śledzi holenderskich, wędzenia innych gatunków oraz dystrybucji. Ryby stanowiły zresztą jeden z podstawowych produktów spożywczych, jako że na mięso więcej niż raz w tygodniu pozwolić sobie mogli wtedy w Niderlandach jedynie najbogatsi. Portami rybackimi, gdzie przeładowywano zwożone z łowisk śledzie, stały się głównie Enkhuizen i Rotterdam, zaś z Amsterdamu holenderscy wielorybnicy wyprawiali się na odległe wody Arktyki.

Do dziś zresztą zachował się zwyczaj uroczystego żegnania wypływającej w morze flotylli rybackiej, jakkolwiek rybołówstwo wyprzedziły pod względem udziału w dochodzie narodowym wszystkie inne dziedziny gospodarki.

Stosunkowo wcześnie również z ówczesnych portów niderlandzkich w Hoorn, Medemblik, Enkhuizen, Monnikendam, Edam, Zie­rikzee i Veere — dziś osiedla rybackie oraz ogrodnicze — wyruszały statki handlowe, żeglując pod szyldem Hanzy głównie do portów Bałtyku. W XV w. Amsterdam był już spichlerzem całych Północnych Niderlandów, monopolizując handel zbożem z Polski i innych krajów bałtyckich. Na początku XVII w. na Bałtyku pływało regularnie 1 200 statków holenderskich, budząc zawiść Anglii. Z zachowanych statystyk wynika, iż na każdy przechodzący przez cieśninę Sund statek angielski przypadało 13 holenderskich, zaś okręty wojenne pod banderą Republiki Zjednoczonych Prowincji Niderlandów nazywano wówczas „kluczami do Kattegatu". W ten sposób Ho­landia temperowała ambicje Szwecji do panowania w rejonie Bałtyku. Istnieją dane, iż w 1666 r. giełda amsterdamska zaangażowała trzy czwarte kapitałów w handel z krajami bałtyckimi.

Przełom wieków XVI i XVII przyniósł również ekspansję Holandii na wszystkie morza i oceany świata. Jej banderę spotkać można było od Arktyki po Przylądek Dobrej Nadziei i od Nowego Amsterdamu oraz Recite po Cejlon, Moluki i Japonię! Handel więc torował drogę późniejszym podbojom kolonialnym na Dalekim Wschodzie i w Nowym Świecie.

Przejawem wielkich ambicji imperialnych małej Holandii staje się powołana w 1602 r. Kompania Wschodnioindyjska, wyposażona w prawo bicia monety, wypowiadania wojny, zawierania pokoju, utrzymywania armii lądowej i floty wojennej. Dziełem tej kompanii okazała się kolonizacja Moluków, Jawy i Sumatry w Azji, Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce i innych terytoriów zamorskich. Jej odpowiednik — utworzona w 1621 r. Kompania Zachodnioindyjska — zdobywała dla Holandii posiadłości kolonialne na drugiej półkuli, zakładając m.in. Nowy Amsterdam, czyli dzisiejszy Nowy Jork.

W XVII w. Holandia nie ma sobie równej na świecie potęgi morskiej i kolonialnej, budząc zrozumiałą obawę i zawiść państw europejskich. Obie kompanie stały się więc wypróbowanym instrumentem gospodarczej i politycznej ekspansji. Na sprowadzonych drogą morską pod własną banderą surowcach najpierw z krajów bałtyckich, a następnie z kolonii na drugim krańcu świata, wyrósł silny, zorganizowany w kapitalistyczne manufaktury zwane „trafiekbedrijven", przemysł, na którym wzbogaciła się niepomiernie burżuazja holenderska. Pozbawiona własnych lasów, a więc i drewna, Holandia stała się pierwszą na owe czasy w całym świecie potęgą w budownictwie okrętowym, którego uczyć się będzie w Amsterdamie późniejszy car Rosji, Piotr I Wielki! Obok rybaków i marynarzy mnożyli się i szkutnicy, którzy budowali w Holandii więcej statków, niż wszystkie kraje Europy razem wzięte. Zamawiali je w Holandii Ludwik XIII i książę Toskanii, armatorzy szwedzcy i rosyjscy, zaś Sir Walter Raleigh — angielski pisarz i żeglarz — pisał z jawną zawiścią w 1603 r., że w Holandii nie rośnie ani jedno drzewo warte ciesielskiego topora, Holendrzy nie mają własnych towarów do załadowania na sto fleut, a mimo to eksploatują 20 tys. statków!

Zawiść Sir Religha udzielała się i innym ówczesnym osobistościom w krajach ościennych, prowadząc do dyplomatycznej izolacji Republiki Zjednoczonych Prowincji Niderlandów, zwłaszcza po zawartym w 1648 r. traktacie pokojowym z Hiszpanią. Doszło w końcu do tego, iż jedynym sojusznikiem Holandii w Europie została Dania, podczas gdy wszystkie inne kraje patrzyły na Niderlandy z wrogą podejrzliwością. Największe niebezpieczeństwo groziło wszak Holandii ze strony Francji i Anglii, które w końcu zaatakowały kraj „zjadaczy sera", jak złośliwie określali Holendrów Francuzi. Tradycyjnym i dziedzicznym wrogiem była również potężna Hiszpania: jej monarcha władał przecież imperium, w którym „słońce nigdy nie zachodziło"!

Realizujące imperialną politykę burżuazji i oligarchii holenderskiej kompanie, nie mogąc opierać się wyłącznie na własnych marynarzach i żołnierzach, bowiem nie starczyłoby całej ludności Niderlandów, sięgały po element najemny bardzo różnych narodowości. Z przetrwałych do dziś dokumentów wynika, iż garnizon wojsk kolonialnych w indonezyjskiej Batawii składał się w 1622 r. ze 143 zbrojnych, wśród których było 60 cudzoziemców: Niemców, Szwajcarów, Anglików, Szkotów, Irlandczyków, Duńczyków oraz innych obcokrajowców, których narodowości nikt nie zdołał dociec. Podobnie zróżnicowany skład narodowościowy cechował inne garnizony Kompanii Wschodnioindyjskiej w różnych częściach Azji i Afryki, a także Kompanii Zachodnioindyjskiej w Nowym Świecie. Kiedy gubernator generalny posiadłości holenderskich w Brazylii, hrabia Johan Maurits, otrzymał od kompanii polecenie zwolnienia ze służby wszystkich żołnierzy, którzy nie byli narodowości holenderskiej, niemieckiej bądź skandynawskiej, odpowiedział swym mocodawcom, iż większość jego podkomendnych stanowią właśnie Anglicy, Francuzi i Szkoci.

Obsadę garnizonu w Batawii w 1710 r. stanowili niemal w całości Niemcy, Szwajcarzy i... Polacy! Fakt ten dowodzi, iż wśród awanturników, którzy tłukli się po szerokim świecie broniąc interesów wielkiej burżuazji holenderskiej, nie brakowało również i naszych rodaków. jednym z nich był generał artylerii, uczestnik holenderskiej ekspedycji do Brazylii w 1629 r., Krzysztof Arciszewski!

Ekspansja holenderska na morzach i oceanach świata zyskała podstawy prawne w dziełach filozofa, dyplomaty i „ojca prawa międzynarodowego", Hugona Grotiusa, który wystąpił z zasadą wolności żeglugi na morzu pełnym. I dlatego do dziś w Holandii spotkać można wystawione Grotiusowi pomniki. Wiadomo jednak, iż przyczynił się on do prawnego usankcjonowania podbojów kolonialnych. Stosowana w koloniach już w XIX w. polityka holenderska spotkała się z ostrym osądem ze strony pisarza Douwesa Dekkera, który pod pseudonimem Multatuli wydał demaskującą książkę Max Havelaar. Rzecz dotyczyła Indonezji, którą Holandia mimo zaciętego oporu i pod presją polityczną ONZ utraciła dopiero w 1949 r., zachowując Gujanę (Surinam) do 1975 r. Z dawnego imperium kolonialnego pozostały do dziś rządzące się autonomią Antyle Holenderskie (wyspy Aruba, Bonaire, Curaao, St. Eustatius, Saba i St. Martin) na Morzu Karaibskim. Udział Holandii w kolonialnym podziale świata przyczynił się walnie do jej bogactwa narodowego.

Nasze Serwisy

  • www.WycieczkaNaWegry.pl
  • www.Moja-Hiszpania.pl

Nasi Partnerzy